Często słyszy się, że samo pisanie tekstu nie było takie straszne, najtrudniej zacząć, a potem już jakoś idzie. Komu ten temat jest bliski? No właśnie. Może warto zatem zastanowić się dlaczego początki są takie trudne i co zrobić, aby finalnie tekst był dosmakowany.

Z pomocą na te i inne pytania z zakresu tworzenia tekstu przychodzi profesor Jolanta Maćkiewicz, która w książce Jak dobrze pisać. Od myśli do tekstu udziela kilku cennych rad.

Przed rozpoczęciem pisania czegokolwiek musimy rozpoznać sytuację komunikacyjną oraz dostosować do niej język. Co to znaczy? Spieszę z wyjaśnieniem.  

Preludium

Pierwszym etapem pracy nad tekstem powinno być sformułowanie tematu, dogłębna analiza materiału i jego uporządkowanie, a następnie, po zweryfikowaniu czy teza, którą postawiliśmy odpowiada zebranemu materiałowi, napisanie konspektu.

Drugim – rozpoznanie sytuacji komunikacyjnej. Pamiętajmy, że każdy tekst jest osadzony w pewnych realiach zdarzenia komunikacyjnego. Pomocne przy jego rozpoznaniu będzie zadanie sobie kilku podstawowych pytań:

– kto?

– do kogo?

– po co?

– w jakich okolicznościach?

Ten etap jest wstępem do dalszej pracy nad tekstem, dlatego im więcej poświęci się mu czasu, im precyzyjniej odpowie na pytania, tym będzie lepszy. Na koniec zostają dwie kwestie:

– co chcę napisać?

– jak chcę to przedstawić?

Pochylenie się nad tymi problemami zaowocuje zrozumiałością, skutecznością, a także  stosownością naszego tekstu. Warto?

Trzecia zasada: kreowanie siebie

Ta kwestia wydaje się dość oczywista, ale tylko z pozoru. Przypomnijmy sobie moment, kiedy to my byliśmy odbiorcami. Na co wtedy zwracaliśmy uwagę? Czy podczas lektury książki o żywieniu ważnym dla nas faktem było to, czy autor jest naukowcem, dietetykiem, sportowcem, a może rodzicem? Oczywiście, że tak. Autokreacja determinuje sposób myślenia, a także dobór środków językowych. Dlatego jeśli pracujemy nad swoim tekstem, zastanówmy się, jak chcemy się jawić w oczach odbiorcy. Róbmy to konsekwentnie  i świadomie. Dzięki temu staniemy się wiarygodni i – kto wie – może czytelnik nas polubi.

Druga strona medalu, czyli wyobrażenie o potencjalnym czytelniku

Komunikacja nie istnieje bez nadawcy i odbiorcy. Zatem jeśli już wiemy w jakiej roli chcemy wystąpić w tekście oraz podejmiemy decyzję czy ujawniamy swoją podmiotowość, wówczas możemy przejść do wyobrażenia sobie potencjalnego odbiorcy.

Najłatwiej jest uświadomić sobie, iż nasz tekst jest dialogiem, zatem musimy tak formułować wypowiedzi, prowadzić czytelnika przez meandry naszych myśli i dobierać takie środki stylistyczne, aby nie tylko nas zrozumiał, ale także, aby chętniej sięgał po lekturę.

Najważniejsze, zdaje się, w tym temacie jest założenie, że mamy jakąś wspólną wiedzę z odbiorcą i zależnie od jej zakresu dobieramy odpowiedni język. Jeśli założymy, że pracujemy nad publikacją naukową to wypada nam popisać się rozległą wiedzą, erudycyjnością, fachowym słownictwem. Ale jeśli piszemy artykuł prasowy (o tej samej tematyce), wówczas jesteśmy zobowiązani do wyjaśniania trudnych zagadnień, przybliżania kwestii trudnych lub spornych z jakichś względów. Świetnie w takich sytuacjach sprawdzają się porównania rozpatrywanej kwestii do elementu z życia codziennego.

Ostatnie dwie kwestie: po co, na co i gdzie?

Według Maćkiewicz przedostatnim punktem planowania tekstu powinno być założenie funkcji oraz celu komunikatu. Pamiętajmy, że jesteśmy już po etapie wyobrażenia sobie odbiorcy, warto więc pójść o krok dalej i zapytać: a dlaczego właśnie ten, a nie inny? Co JA chcę i mogę mu przekazać? Funkcje tekstu mogą być różne: informacyjna, perswazyjna (przekonuję do czegoś), ludyczna (zabawiam), estetyczna. Nie da się wyznaczyć ostrych granic między nimi – zwykle w danym tekście dominuje jedna, inne współwystępują.

I wreszcie ostatni aspekt – kontekst. Zwróćmy uwagę na różnicę między formułowaniem pytania w komunikacji ustnej a pisemnej. W tej pierwszej, w osiągnięciu naszego celu, pomaga nam szereg spraw: odpowiednia intonacja, akcent, mimika, gestykulacja, co więcej znajdowanie się w tym samym miejscu oraz czasie nadawcy i odbiorcy pozwala na szybką reakcję i odpowiednie zachowanie obu stron. Tego wszystkiego nie znajdziemy w komunikacji pisemnej, dlatego tak ważna jest precyzja. Ponadto uczona proponuje uwzględnić także kontekst kulturowy, zatem właściwy danej społeczności obraz świata, w którym zawiera się: wartości, przekonania, stereotypy, symbole oraz wzorzec zachowań.

Sukces?

Treść wpisu dotyczy jedynie planowania tekstu. Zaskakujące, ile wysiłku wymaga od nas przejście przez jego etapy. Wniosek nasuwa się sam: czynność pisania nie jest najważniejsza w procesie tworzenia tekstu. Co więcej, wykonana przez nas praca polegająca na szczegółowym planowaniu nie jest polisą. Jeśli wypuścimy dzieło naszych rąk na rynek, to zaczyna ono żyć własnym życiem – nie wiemy do czyich rąk trafi i jak zostanie odebrane. Jednakże solidne przejście przez przedstawione powyżej punkty zwiększa szansę na sukces komunikacyjny.

Bo z tekstem jest jak z dobrą potrawą – odbiorca widzi piękny talerz, na którym znajduje się wykwintna potrawa, ale nie zdaje sobie sprawy z tego, ile takich kucharz musiał przygotować, aby dojść do poziomu, który reprezentuje; nie wie skąd nauczył się przepisu i jak dobrał do niego składniki. Nie wie także, jak wygląda kuchnia po gotowaniu 😉

2 uwagi do wpisu “Żeby działało – kilka słów o tworzeniu tekstu, czyli przepis na skuteczność

Dodaj komentarz